Oto chyba pierwsza recenzja gry, a nie filmu tutaj.
Jakiś tydzień temu miałem przyjemność w końcu sobie w nią zagrać, poświęciłem na to dwie nocki i nie żałuję. Zacznijmy od tego, iż jest to dość stara gra, bo z 2005 roku. Pisano o niej dużo dobrego, ale tak jakoś się złożyło, że nigdy nie miałem okazji w nią zagrać i jej skończyć - aż do tamtego tygodnia, gdy postanowiłem sobie zrobić "seans" z tą grą. Słowo "seans" jest tutaj jak najbardziej poprawne, gdyż ta gra bardziej przypomina interaktywny film, niż klasyczną grę.
Fahrenheit to pierwsza gra studia Quantic Dream - studia, które wydało całkiem niedawno bardzo dobre "Heavy Rain" na PS3, które też miałem okazję skończyć. I mimo, iż "Heavy Rain" to bardzo dobra gra, to nie dorasta nawet do pięt ich pierwszemu produktowi, jakim był właśnie "Fahrenheit", mimo iż obie te gry są bardzo podobne do siebie, jeśli chodzi o formę - obie są tak jakby interaktywnymi filmami. To co je różni to przepaść technologiczna, bo nie można porównywać gry z 2005 z grą z 2010 roku. To co jednak jeszcze bardziej je różni, to przepaść jeśli chodzi o fabułę - "Heavy Rain" może jedynie całować stopy "Fahrenheitowi".
Jak już wspomniałem gra wygląda jak film, w którym bierzemy udział. Nie byle jaki film, gdyż na podstawie opowieści przedstawionej w grze można by nakręcić ze dwa dobre kryminały, albo napisać dobrą książkę. Fabuła jest w tej grze kluczowa i to w niej przede wszystkim tkwi siła tej gry.
Rozpoczynamy grę mordując w restauracyjnej ublikacji Bogu ducha winnego człowieka. Tyle tylko, że podczas morderstwa nie jesteśmy sobą i "ocykamy się" już po fakcie z niedowierzaniem - co myśmy właśnie uczynili? I tutaj zaczyna się cała historia - historia podczas, której będziemy starali się dowiedzieć jakim cudem stało się to co się stało i kto tak naprawdę za tym stoi. Historia zagmatwana, skomplikowana i co najciekawsze - wielowątkowa i widziana z różnych perspektyw. Z różnych perspektyw dlatego, że w grze przyjdzie nam kierować nie tylko głównym bohaterem, ale również i innymi osobami zaangażowanymi w całą sytuację, m.in. parą policjantów badających całe sprawę i prowadzących śledztwo. Kierujemy więc wydarzeniami zarówno od strony "wilka", jak i "owcy", na którą polują. Co ciekawe - powiem tylko, że i trochę mistycyzmu jest w całej tej historii. Więcej o fabule nie napiszę, żeby nie zdradzać szczegółów - napiszę jedynie, że jest to tak wciągająca historia, że człowiek nawet nie zauważa, że minęła już cała noc, a sytuacja jeszcze się nie wyjaśniła i chce się w to brnąć dalej i dalej, żeby tylko wyjaśnić zagadkę.
Sposób prowadzenia fabuły jest genialny - wcielamy się raz to w rolę głównego winowajcy, który nawet nie pamięta tego co zrobił, a zaraz po chwili w oficerów policji, którzy za zadanie mają dotrzeć do sprawcy mordu. Jest to absolutnie genialne i co najciekawsze - w każdej chwili mamy do wyboru, którą możliwość wybierzemy i którą postacią będziemy kierować. Losy postaci są ze sobą tak powiązane, że czasami ciężko dokonać wyboru, gdyż ciekawość tego co w danej chwili dzieje się "po drugiej stronie barykady" jest ogromna, a wyborów takich jest dużo i wybierając jedno, możemy przeoczyć drugie. Szczerze mówiąc, zastanawiam się, czy nie zagrać drugi raz, dokonując zupełnie innych wyborów i zobaczyć co się działo "po drugiej stronie" w momencie, gdy kierowałem postacią, którą kierowałem w danym czasie.
Od strony graficznej gra również zniewala. Jasne, że to już nie są obecne czasy, gdy grafika jest wywindowana do granic możliwości komputerów, ale to nawet dobrze, ponieważ grafika jest taka jaka być tam powinna, bez żadnych zbędnych wodotrysków. Na uwagę zasługują przede wszystkim wspaniale zaprojektowane lokacje, które...żyją i są dopracowane w najmniejszym szczególe. No i klimat - klimat zimy, zimna, śniegu...coś pięknego. Żadna inna gra nie stworzyła nigdy tak smętnego, zimowego klimatu miasta, który się odczuwa wręcz na własnej skórze. Nazwa gry jest zresztą adekwatna do klimatu - klimatu dosłownie i w przenośni. Coś przepięknego.
Oddzielne brawa należą się postaciom - to są ludzie z krwi i z kości! Każda z postaci w grze ma swój charakter i swoje własne życie - zarówno prywatne, jak i zawodowe. Również i relacje pomiędzy postaciami są niebywale spójne i logiczne. Są takie, że po prostu człowiek w to wierzy - nie ma w tym ani krzty przekłamania i niczego na siłę. Rewelacyjna robota. Tak samo to wygląda od strony technicznej - ta gra to przykład jak powinno się wykorzystywać motion-capture w grach. Każdy nawet najmniejszy ruch postaci był bowiem tutaj odgrywany przez prawdziwych ludzi, obłożonych aparaturą do rejestracji ruchu. Do tego głos każdej z postaci podkładali lektorzy, którym idealnie udało się wczuć w swoje role. Kawał naprawdę rewelacyjnej roboty, dzięki której te postacie ŻYJĄ na ekranie i wydają nam sie prawdziwe. Jako ciekawostkę dodam, że w jedną z postaci wcieliła się Winona Ryder - tak, ta Winona Ryder.
Jeszcze oddzielną kwestią jest udźwiękowienie tej gry. Powiem tylko, że gra posiada jeden z najlepszych soundtracków jakie słyszałem w grach. Muzyka jest po prostu przepiękna. Gdyby to był film, a nie gra, to przypuszczam, że i Oscar mógłby się należeć. A trzeba też dodać, że poza motywami przewodnimi, zagranymi przez orkiestrę symfoniczną mamy tutaj też muzykę totalnie niezwiązaną z tematem, jak np. utwóry, które przygrywają nam w radiu, albo podczas meczyka w koszykówkę (tak, można w tej grze nawet zagrać w kosza, można też iść na siłownię i się poboksować i wiele wiele innych smaczków).
Fahrenheit mnie osobiście wchłonął, zjadł, przeżuł i wypluł - tak doskonała jest to gra i jestem pewny, że jeszcze do niej wrócę. To jedna z tych gier, które zostają w pamięci, tak jak ma to miejsce z dobrymi filmami. Kto nie grał - lektura obowiązkowa. Szkoda, że obecnie nie tworzą już takich perełek. Bo to perełka jest, bezapelacyjnie.
Poniżej trailer "Fahrenheita" (TAK wygląda gra, to nie są żadne renderingi, w tych momentach STERUJE się bohaterami i bierze się w tym udział. Emocje i epickość gwarantowane! Zaręczam i polecam!):
A tutaj - bonusowo trailer nowszej gry z tego studia, czyli "Heavy Rain", o której wspomniałem na początku:
I jeszcze jeden bonus - soundtrack z gry:
I jeszcze jeden bonus, wspomniana Winona Ryder:
No to co? Ktoś chce zagrać w filmie?
Gra do kupienia za grosze w Empikach, a gdyby kogoś nie było stać to na torrentach mają promocję: LINK
Polecam do niej pada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz