sobota, 15 lutego 2014

Robocop 2014 - o cholera, ten film się naprawdę udał!

Robocop 2014
UWAGA: Tekst standardowo nie zawiera spojlerów, więc można spokojnie przeczytać, nawet jeśli nie oglądało się filmu.

No i stało się, najnowszy Robocop został obejrzany. I jak jest? Jest dobrze! Po pierwszych trailerach i w ogóle po informacjach, o tym, że powstaje remake podejście miałem dość sceptyczne. Szczerze napisawszy, nie miałem nawet zamiaru tego oglądać, gdyż traktowałem to z góry jako czystą profanację klasyka Paula Verhoevena z 1987 roku. No i tak po 2 latach doszło w końcu do premiery, a moje odczucia odnośnie filmu zbytnio się nie zmieniły. Zmieniły się natomiast po przeczytaniu (jednej z pierwszych) recenzji na KMF-ie, która co mnie zaskoczyło - była recenzją jak najbardziej pozytywną. Mimo wszystko jednak lekko wciąż wątpliłem. Szalę przeważyła jednak kilka dni potem moja Koleżanka - Ewelina, która zdała mi relację z wizyty w kinie i znowu - jak najbardziej pozytywną. Idąc więc za ciosem - postanowiłem film obejrzeć i wcale tego nie żałuję (dzięki Ewelinko :) )

No to mam +100 do zajebistości
Moje wrażenia? Po pierwsze - jest to jak najbardziej udany film! Strach pomyśleć jaki byłby to film, gdyby reżyser zrealizował swoją wizję do końca, bo jak wiadomo pracę na planie miał syzyfową, gdyż producenci ciągle robili jakieś problemy. Przypuszczam, że gdyby nie te kłótnie, to film byłby jeszcze lepszy, ale i tak - jest dobrze. Jest nawet bardzo dobrze. Klasyk nie został w żaden sposób sprofanowany i to się chwali. Film przede wszystkim w żaden sposób nie stara się na siłę kopiować pomysłów Verhoevena - a wręcz przeciwnie, widać w nim, że reżyser miał swoją wizję, którą z konsekwencją (pomimo problemów) zrealizował. Nowy Robocop jest po prostu inny, ale czuć w nim wciąż ducha oryginału. Nie jest ani gorszy, ani lepszy - jest zwyczajnie inny, w innym klimacie, w innej tonacji.

Na szczęście prawą zostawili,
If you know what I mean ;)
Co ciekawe - wizja reżysera jest spójna i logiczna, co się rzadko w remake'ach zdarza. Nie ma tutaj nic na siłę, jest tak jak być powinno, a fabuła, mimo iż nie jest jakąś wybitnie skomplikowaną intrygą, to jest taka jaka być powinna - poprawna. W zasadzie nie ma się tutaj do czego przyczepić. Historia jest spójna, wyważona i pozbawiona absurdów. Jest taka jak być powinna. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to to, że jest to historia trochę za krótka i kilka wątków można byłoby rozwinąć, zaś sam film wydłużyć o jakieś 30 minut, ale i tak jest dobrze tak jak jest.

Panie, masz chody u Batmana, idź powiedz, żeby mi oddał rękę.
Tak jak napisałem dwa akapity wyżej - nowy Robocop jest inny i w żaden sposób nie stara się być kopią oryginału. Pewne elementy oczywiście są podobne - mamy tutaj wielką korporację militarną, czyli OCP, mamy motyw "zabójstwa" Alexa Murphy'ego, mamy motyw zrobienia z niego maszyny, motyw szukania swojego człowieczeństwa wewnątrz tony metalu i motyw zemsty na swoich oprawcach. Mamy również kultowego EDa-209, który o ile designowo nie podobał mi się w trailerach, to w filmie prezentuje się całkiem dobrze. Mamy więc fabularny zarys bardzo podobny do oryginału, ale poprowadzony zupełnie inaczej - ani gorzej, ani lepiej, po prostu inaczej.

Tusk detected. ARREST MODE ON.
To co mnie najmocniej śmieszyło i dobijało zarazem  w trailerach, materiałach prasowych i fotkach z planu - czyli nowy pancerz Robocopa, w filmie prezentuje się nad wyraz dobrze i jego konstrukcja jest tutaj bardzo logicznie wytłumaczona. Jest w tym filmie kilka fenomenalnych scen i pomysłów odnośnie tego pancerza, które naprawdę mnie urzekły, ale... trzeba to zobaczyć samemu - nie mam zamiaru nikomu spojlerować. Trzeba zobaczyć to na własne oczy. Nowy Robocop jest naprawdę bardzo racjonalnie i logicznie "zrobiony" jeśli chodzi o kwestie techniczne połączenia człowieka z maszyną. Za to ogromny plus dla twórców.

Batmanowi pyskujesz?
Również aktorzy spisali się tak jak powinni byli się spisać. Jest tak jak być powinno, a nowemu Alexowi Murphy'emu kibicuje się tak samo mocno, jak kibicowało się Peterowi Wellerowi w oryginale. Aktor, który wcielił się w nowego Robocopa jest mi - przyznam szczerze - całkowicie nieznany, ale spisał się w swojej roli jak najbardziej poprawnie. Pozostała ekipa spisała się tak samo - po prostu zagrali tak jak zagrać powinni, bez szarżowania, zwyczajnie poprawnie - zarówno Gary Oldman, jak i Samuel L. Jackson. Na większą uwagę zasługuje jednak tutaj Michael Keaton, który w roli szefa OCP wypadł nawet lepiej, niż poprawnie. No, ale Keaton to Keaton - klasa sama w sobie. Swoją drogą, fajnie było znowu zobaczyć go na ekranie. Drugi/trzeci plan również wypadł bez zarzutu. Ogólnie solidna, poprawna robota. Aż dziw bierze, że pomimo (podobno) tylu kłótni na planie wszystko to zatrybiło i zwyczajnie się udało.

Ciekawe, czy każą zdjąć kask do fotki do paszportu
Może brakować jednego - krwi i flaków - tej przemocy i tego ciężkiego groteskowego klimatu, którym oryginał wręcz ociekał, ale jest to na tyle inna historia, że praktycznie się tego nie odczuwa. Zresztą sceny rodem z oryginału zwyczajnie by nawet nie pasowały do tej nowej wersji, gdyż to zupełnie inna bajka i inna forma, wcale nie gorsza - po prostu inna. Jest za to wiele nawiązań, takich typowo "smaczkowych", w stylu "Żywy, lub martwy pójdziesz ze mną", albo "Nie martw się, naprawią cię". Momentami przygrywa nawet motyw przewodni znany z oryginału. 

I to tyle. Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał nowego Robocopa, a obawia się rezultatu, to śmiało takim osobom napiszę - bez obaw, nie ma żadnej profanacji klasyka, a wręcz przeciwnie - wyszedł z tego naprawdę dobry i solidny film, który jak najbardziej warto jest obejrzeć.



1 komentarz:

  1. Film udany, nowy, inny, ale zachowana historia z pierwowzoru na 5. były drobne niedociągnięcia, jak np...a nie miało nie być spoilerów, napisze inaczej. Słaba scena wg mnie ukazująca "wypadek" głównego bohatera, jakaś taka mało realna dla mnie...ale niech tam, to aż tak nie było ważne. W srebrnym lepiej mu do twarzy niż w czarnym - czarny pancerz nie za bardzo mi się podobał. Bardzo dobrze, ze film jest "normalny" a nie w 3D...#d zabiłoby ten film od razu. Zgadzam się z Twoimi przemyśleniami, bałam się remake'a, bo wiadomo jak to czasem bywa...łatwo go spartolić, ale tu się udało i nawet mogę powiedzieć śmiało, że to jest nawet lepsze niż oryginał :)

    OdpowiedzUsuń