Avalon, 2001, Polska/Japonia, reż Mamoru Oshii
Po pierwsze - wielkie podziękowania dla Stacha, który przypomniał mi o tym filmie.
Po pierwsze - wielkie podziękowania dla Stacha, który przypomniał mi o tym filmie.
Znałem ten film już wcześniej, ale moja przygoda z nim zakończyła się wtedy jedynie na obejrzeniu trailera. Było to ponad 10 lat temu i szczerze mówiąc nie pokładałem wtedy w tym filmie żadnych nadziei. Myślałem sobie - polski film science-fiction? Nie może się udać.
Myliłem się.
Film nareszcie obejrzałem, było to kilka dni temu i jestem nim zauroczony aż do chwili obecnej.
Avalon mnie urzekł, wessał, zmiażdżył i wypluł - tak dobry jest to film. Możnaby rzec, że jest to takie małe polskie arcydzieło - a właściwie polsko-japońskie, bo film został zrobiony w kooperacji z Japończykami. I tutaj ciekawa sprawa - bo reżyserem tego filmu jest nie kto inny, jak pan Mamoru Oshii, czyli człowiek, który wyreżyserował kultowewgo już "Ghost In The Shell" (!). W roli głównej mamy natomiast śliczną Małgorzatę Foremniak, z czasów, gdy nie brała jeszcze udziału w marnych telewizyjnych przedstawieniach pokroju "Tańców na lodzie", czy innych "Idoli". Dochodzi do tego japoński budżet i efekty specjalne, za które byli odpowiedzialni. Czy więc taka mieszanka mogła się nie udać?
Otóż udało się i to wręcz z nawiązką, bo film jest po prostu przepiękny.
Począwszy od cudownych, kapitalnie przemyślanych ujęć, przy których wymiękają nawet te z "Black Hawk Down", a kończąc na wspaniałej orkiestrowej muzyce, która momentami powoduje ciarki na plecach - ten film to poezja dla oka i dla ucha.
No i klimat - wszystko to, połączone w jedną całość tworzy na ekranie klimat, którego pozazdrościć mogą "Avalonowi" nawet najnowsze, najwyżej oceniane produkcje. Ten klimat aż bije z ekranu i potrafi całkowicie zawładnąć umysłem odbiorcy. Nie każdy film to potrafi.
Fabuła nie jest może jakoś specjalnie skomplikowana, ale historia potrafi wciągnąć i zafascynować pomimo swojej prostoty. Prostoty, która jednak w pewnym momencie przestaje być taka prosta, a samo zakończenie filmu może okazać się niemałym szokiem dla widza. Nie napiszę oczywiście o co chodzi, ale zdradzę jedynie, że zakończenie filmu jest trochę inne, niż możnaby się było tego spodziewać - ale tak jak napisałem - to już trzeba zobaczyć na własne oczy.
Foremniak w tym filmie błyszczy i magnetyzuje. Mimo, iż nie jest to jakaś mocno wybitna aktorka, to tutaj kradnie każdy kadr. Gra głównie urodą, ale w przypadku tego filmu to jest akurat na plus, gdyż w połączeniu z całą resztą taka mieszanka po prostu się sprawdza.
Ten film jest odrobinę jak komiks, a każde ujęcie jest doskonale przemyślanym kadrem. Zaznaczam - każde - bo nie ma w tym filmie ani jednego ujęcia, które można by uznać "przypadkowym". Tutaj każda scena jest doskonale przemyślana i nakręcona i to się czuje podczas oglądania. Coś niebywalego, nawet w obecnych czasach.
Swoją drogą jestem bardzo ciekawy, jak potoczyłyby się wtedy losy tego filmu, gdyby nie był to film polski, a hollywódzki. Myślę, że wtedy zdobyłby niemało nagród na całym świecie. Co ciekawe - niedługo po "Avalonie" wyszedł "Matrix", który wyraźnie wydaje się kopiować z "Avalonu" kilka dobrych pomysłów. Już samo podobieństwo czołówki filmu do tej "matrixowej" jest conajmniej zastanawiające. Tyle że - tak jak napisałem - to Avalon był pierwszy. Matrix wyszedł dopiero później.
A o czym w ogóle jest ten film? W skrócie można napisać, że o wirtualnej rzeczywistości.
Avalon to gra przyszłości, gra wojenna, gra w której nasza bohaterka - Ash, grana przez panią Foremniak jest kimś w rodzaju "mastera na levelu 99999" i próbuje przedostać się na wyższy poziom rozgrywek, na którym to poziomie "wrażenia z gry" będą podobno jeszcze lepsze. Wydaje się głupie? Wcale takie nie jest, a sama fabuła zahacza przy okazji o całą masę innych wątków związanych z głównym tematem. Realny świat jest zarazem w tym filmie pokazany jako bardzo smutny, szary. Nie ma w nim emocji. Avalon okazuje się być jedyną odskocznią od szarości, brudu i całego tego smutku, który występuje w realnym życiu. W filmie jest to bardzo sugestywnie przedstawione. Cyberpunk "po polsku" w pełnej krasie!
Więcej o fabule nie napiszę, bo to trzeba zobaczyć samemu.
Polecam ten film każdemu kto go jeszcze nie oglądał - bo naprawdę warto.
To jeden z tych filmów, który mnie naprawdę urzekł - a muszę zaznaczyć, że zdarza mi się to niezwykle rzadko. W mojej ocenie: 10/10 i nie sugerujcie się marnymi ocenami dzieciaków na Filmwebie. Nie znają się. Tylko ja mówię jak jest. :) Aha - i bardzo żałuję, że nie poszedłem wtedy do kina, bo oddałbym wiele, żeby zobaczyć "Avalon" na wielkim ekranie...
Krótki trailer:
Krótki trailer:
Poniżej magnet link do pobrania:
MAGNET LINK