Długo przymierzałem się do obejrzenia tego filmu.
Szczerze mówiąc odrzucały mnie jego opisy, gdyż według tego co o nim czytałem wydawał mi się dziwny i odrealniony. Ostatnio jednak postanowiłem sobie, że "Gatsby'ego" jednak obejrzę i sam wyrobię sobie o nim zdanie.
O czym jest "Gatsby"? W skrócie rzecz ujmując jest to film o miłości, ale zupełnie inny niż wszystkie tego typu filmy nakręcone do tej pory. Jest to także przede wszystkim dość smutny dramat, a nie żadna tam ckliwa historyjka. Osią napędową tego filmu jest dość dramatyczne uczucie jakie tytułowy bohater żywi do pewnej panny mieszkającej nieopodal jego "posiadłości". Z pozoru może się wydawać, że to historia głupia, naiwna i oklepana już przez tysiące innych filmów, ale nic bardziej mylnego. Gatsby to zupełnie coś innego, coś nowego, coś czego w kinie jeszcze nie widziałem.
Przede wszystkim forma - film jest wręcz oszałamiający od strony wizualnej i jest niesamowitą ucztą dla oka. Dążenie Gatsbyego do odzyskania swojej dawnej miłości pozwoliło na pokazanie wszystkich tych oszałamiających cudów jakich podjął się główny bohater, byle by tylko znowu zbliżyć się do swojej wybranki. Film poraża zmysły, zarówno te wzrokowe jak i te słuchowe, a czasami ciężko zauważyć granicę gdzie kończą się realne ujęcia, a zaczynają efekty specjalne. Ten film to idealny przykład jak powinno korzystać się z efektów specjalnych i jak za ich pomocą stworzyć na ekranie prawdziwą magię.
Gatsy jako film jest intrygujący. Dużo wody w Wiśle musi upłynąć zanim dowiemy się o co tak naprawdę w tym filmie chodzi i kim jest tytułowy Gatsby. Zabieg to genialny, gdyż wprowadza do filmu coś w rodzaju aury tajemniczości, co jednocześnie wciąga widza w ekran i nie pozwala się oderwać, dopóki widz nie uzyska odpowiedzi, o co tutaj tak naprawdę chodzi i kim są główni bohaterowie tego dramatu.
A bohaterowie ci są genialnie wręcz rozpisani na kartkach scenariusza. Każda postać, nawet drugo- czy trzecio-planowa jest w tym filmie bardzo wyraźnie nakreślona i ma mniejszy, lub większy wpływ na przebieg fabuły filmu. Nie ma w tym filmie postaci niepotrzebnych - tutaj każdy na swój sposób wpływa swoim zachowaniem na dalszy przebieg historii. Jest to cudowne, gdyż rzadko zdarza się w filmie, aby wszystkie postacie były tak doskonale nakreślone. Co jest również ciekawe - nie ma w tym filmie postaci typowo dobrych, lub typowo złych. Każdy tutaj ma swoje "grzeszki" na sumieniu i swoje motywy, które sprawiają, że postępuje tak, a nie inaczej.
Mówiąc o bohaterach, grzeszkiem z mojej strony byłoby niewymienienie ich z nazwiska.
Tytułowego Jay'a Gatsby'ego zagrał iście koncertowo Leonardo DiCaprio. Nie będzie przesadą jeśli napiszę, że jest to jedna z najlepszych ról w jego dorobku aktorskim. DiCaprio stworzył postać dramatyczną, tajemniczą i intrygującą, a zarazem bardzo ludzką i sympatyczną. To samo powiedzieć można o Carey Mulligan, która wcale w tym filmie nie ustępuje Leonardowi jeśli chodzi o poziom aktorstwa. Wielkie brawa należą się również dla pana "Spidermana", czyli dla Toby'ego Maguire'a, który zagrał chyba tutaj rolę swojego życia i pokazał, że jednak aktorem jest dobrym. Również i drugoplanowi aktorzy dali radę i pokazali na co ich stać, szczególnie Jason Clarke, którego kojarzycie zapewne z roli agenta w "Zero Dark Thirty" - jego rola i postać jest tutaj niezwykle ważna, ale o tym nie napiszę, gdyż nie chcę spojlerować.
Puentując - z czystym sumieniem polecam każdemu obejrzenie tego filmu.
Mimo tego, iż trwa on ponad 2 godziny, nie nudzi się ani przez chwilę, a historia jaka jest w nim przedstawiona wciąga bez reszty i nie pozwala oderwać się od ekranu. Jeśli miałbym napisać o "magii kina", to Gatsby jest właśnie taką magią.
Moja ocena: 9/10
"The
Great Gatsby", 2013
Dramat
reż. Baz Luhrmann
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz