czwartek, 5 czerwca 2014

Richard Kuklinski - Iceman - historia pewnego seryjnego mordercy

Artykuł jest wstępem do materiałów, które do obejrzenia są na dole artykułu.


Richard Kuklinski to jedna z najniebezpieczniejszych osób jakie stąpały po tej planecie, a zarazem fascynująca persona. Zbrodnie popełnione przez urodzonego w 1935 roku Amerykanina o polskich korzeniach w latach 80-tych wstrząsneły opinią publiczną nie tylko w USA, ale i na całym świecie. Iceman, bo taki przydomek został mu nadany ze względu na fakt, że zamrażał ciała swoich ofiar, aby zmylić śledczych przeszedł do historii jako jeden z najciekawszych i najbardziej bezwzględnych seryjnych, a następnie płatnych zabójców w dziejach USA. Jego historia, osobowość oraz zbrodnie były tematem badań wielu psychologów i śledczych. Powstało na jego temat wiele publikacji i wywiadów, a on sam stał się postacią wręcz kultową, jeśli chodzi o sylwetki seryjnych morderców. Powstał również film fabularny oparty na historii jego życia, o czym napiszę na samym końcu. Na początek jednak chciałbym Wam zaprezentować dwa doskonałe wywiady, jakie zostały z nim przeprowadzone podczas jego pobytu w więzieniu stanowym w Trenton w New Jersey. To co uderza w tych wywiadach, to sama postać Kuklinskiego, sylwetka przerażająca, gdyż opowiadająca o swoich zbrodniach ze stoickim wręcz spokojem i wręcz dumą.

Jak sam o sobie mówił - zabicie człowieka nie wywoływało w nim absolutnie żadnych emocji. Zabójstwo było dla niego czynnością tak prostą, jak spuszczenie wody w kiblu - nie była to ani czynność negatywna, ani przynosząca mu satysfakcji. Zabijał bez uczuć, bez emocji i bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia, co podkreślał na każdym kroku w wywiadach, które zamieszczam poniżej. Szacuje się, że zabił w życiu ponad 100 ludzi, choć on sam w jednym z wywiadów przyznaje, że liczba ta mogła być dwa razy większa. Liczba jego ofiar nigdy nie została do końca potwierdzona, gdyż w wielu sprawach wciąż toczą się śledztwa, a wielu ciał do dziś nigdy nie odnaleziono. 
Dlaczego zabijał i jak to wszystko się zaczęło? Nad tym pytaniem głowiło się wielu psychologów, którzy mieli okazję badać jego osobowość podczas spotkań w wiezięniu, w którym odsiadywał dwukrotne dożywocie i w którym to w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł w 2006 roku. Zacznijmy może więc od początku - Iceman urodził się w 1935 roku jako dziecko Stanleya i Anny Kuklinskich. Nie była to kochająca się rodzina - jak sam Kukliński przyznawał - nienawidził zarówno ojca, jak i matki, którzy to rodzice jak podaje - znęcali się nad nim zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Patologiczne dzieciństwo najprawdopodobniej wpłynęło na jego późniejsze czyny, oraz jego psychikę, w której jak sam powiedział - wszelkie pozytywne uczucia zostały zamienione na jedno wielkie uczucie nienawiści.

Ojciec odszedł od rodziny, gdy Kuklinski miał 11 lat i jak przyznaje on sam - wylądował on wtedy na ulicy, gdzie zmierzyć się musiał z brutalnymi regułami życia. Początkowo gnębiony przez rówieśników zauważył, że na przemoc odpowiedzieć można jedynie przemocą, co też następnie stało się jego receptą na życie. Jak wspominał - zabijanie rozpoczął od mordowania zwierząt - ze szczegółami opowiadał o sposobach, za pomocą których je zabijał, m.in. o paleniu kotów żywcem w piecu, czy o wleczeniu ich za samochodem. Po zwierzętach przyszła kolej na ludzi - jak wspomina - zabijał nawet "za krzywe spojrzenie". O jednej ze swoich ofiar opowiadał, że tak naprawdę zabił wtedy człowieka, gdyż ten zwyczajnie mu się nie spodobał. Śledził wtedy grupkę ludzi, która szła w kierunku baru, po czym, gdy jedna z osób została na dworze za potrzebą - podszedł do niej od tyłu i za pomocą linki zwyczajnie ją udusił, po czym odszedł. 

Zabijał na najróżniejsze sposoby - zarówno nożem, jak i bronią, a nawet za pomocą trucizn. Taka różnorodność sposobów uśmiercania pozwalała mu zmylić śledczych, gdyż ciężko było dzięki temu powiązać zabójstwa ze sobą i przypisać je jednej osobie. Był bardzo metodyczny i niebywale sprytny w swoich zbrodniach - przez wiele długich lat udawało mu się wodzić za nos policję i FBI. Jak sam wspominał - zabójstwo człowieka nie miało dla niego znaczenia, robił to mechanicznie, bez najmniejszych emocji i bez mrugnięcia okiem. Przerażające są jego opowieści, gdy opowiada o swoich zbrodniach, tak jakby to było coś absolutnie normalnego - jak wypicie porannej kawy. W Kuklinskim było totalne zero człowieczeństwa i zero jakichkolwiek emocji i uczuć. Jedyne uczucie - jak wspominał - żywił do żony i swoich dzieci, gdyż jak twierdził - rodzina była jedyną pozytywną rzeczą w jego życiu. Z żoną i dziećmi wiąże się również dalsza jego historia.

Jak przyznaje w wywiadach - dom był jedynym miejscem, w którym czuł się dobrze. Mając na utrzymaniu żonę, jak i dzieci zaczął więc pracować dla lokalnej mafii, aby zarobić na godziwy byt. Początkowo były to przekręty i handel nielegalnymi rzeczami, czy kopiowanie pornografii. Z czasem jednak mafia dostrzegła w nim potencjał, jeśli chodzi o jego brak emocji i mając na względzie jego poprzednie "dokonania" związane z zabijaniem - "awansowano go"  na stanowisko płatnego zabójcy. Praca ta okazała się dla Kuklinskiego doskonale rentowna, gdyż na płatnych morderstwach dorobił się całkiem pokaźnych pieniędzy. Zabijał głównie dłużników i przeciwników w interesach, na których wyroki wydawała mafia. Jak sam opowiadał - zabójstwa te przebiegały w bardzo wymyślne sposoby. Szczególnie wymowna jest jego opowieść o specjalnej mordowni, w której ciała ćwiartował i pakował w worki. Przerażenie może też wywołać jego opowieść o szczególnych zleceniach, co do których mocodawcy mieli specjalne wymogi, takie jak to, żeby ofiara przed śmiercią jeszcze pocierpiała. Jednym z takich szczególnych sposobów na zadawanie śmierci ze szczególnym okrucieństwem był jego patent na związywanie i zamykanie ofiary w jaskini, gdzie delikwent w męczarniach zostawał żywcem pożerany przez głodne szczury. Te opowieści naprawdę robią wrażenie, dlatego polecam obejrzeć oba załączone wywiady w całości. W wywiadach tych najbardziej przerażające nie jest to o czym opowiada, ale to w jaki sposób o tym opowiada, co zresztą sami zobaczycie.

Wracając do jego historii - Kuklinski pracował dla mafii przez bardzo długi czas - przez okres ten wysłał na tamten świat całą masę ludzi i dorobił się za wykonywane zlecenia bardzo dużych pieniędzy. Dla mafii był killerem doskonałym - pozbawionym emocji, strachu i wyrzutów sumienia - był dla nich niczym niezawodna maszyna do zabijania, co zresztą sam o sobie powtarzał. Był ostrożny i metodyczny - jak wspomina - ciała ofiar członkował i ukrywał w najróżniejszych miejscach, czasami w beczkach, czasami wyrzucając za miastem, a czasami wyrzucając w parku. Jak przyznaje w jednym wywiadzie - wiele z ciał jego ofiar nigdy nie odnaleziono i już się nie odnajdzie. Wiele z pociętych ofiar mroził również w specjalnej chłodni, tak aby wyrzucić je dopiero po pewnym czasie i zmylić śledczych co do prawdziwego czasu śmierci nieszczęśnika. To właśnie poprzez ten proceder z czasem przyklejono mu ksywkę "Iceman", czyli "lodowy człowiek".

Przez cały okres wykonywania zabójstw był ostrożny i prowadził rozdzielone, podwójne życie - w domu jako przykładny mąż i ojciec, a poza domem jako bezwzględny, zawodowy hitman - niczym dr Jekyll i Mr. Hide - jak to siebie samego określił w jednym z wywiadów. Jak opowiada w jednym momencie - potrafił bez problemu wyjść na szybką robotę podczas rodzinnej, wigilijnej kolacji, wykonać zlecenie, po czym spokojnie wrócić na kolację i rozpakowywać z dziećmi prezenty spod choinki. Te relacje są naprawdę wstrząsające, więc zachęcam jeszcze raz do obejrzenia całości materiału.

Jak więc to wszystko się skończyło?
Z czasem Kuklinski zaczął być coraz mniej ostrożny, a pazerność na pieniądze sprawiła, że zaczął popełniać błędy. Po brutalnych zabójstwach swoich biznesowych partnerów policja zaczęła kojarzyć ze sobą fakty i padły na niego pierwsze podejrzenia. Nie mając jednak wystarczających dowodów, aby go aresztować, postanowiono podstawić mu tajnego agenta, który miał za zadanie zagrać rolę innego płatnego zabójcy i wyciągnąć od Kuklinskiego zeznania. Zadanie to udało się. Kuklinski wpadł i został postawiony przed sądem. Dwa lata później został skazany na podwójne dożywocie i osadzony w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Trenton w New Jersey. W 2006r. w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach zmarł. Oficjalnie przyczyną śmierci był zgon naturalny, nieoficjalnie zatrucie, a wg jeszcze innej wersji był to wyrok wydany na niego, ze względu na jego wiedzę dotyczącą struktur mafijnych, dla których zlecenia wykonywał przez ponad 20 lat.

Niewątpliwie była to postać przerażająca, ale też i na swój sposób fascynująca. Jego brak jakichkolwiek ludzkich odruchów i uczuć tak jak napisałem był tematem badań wielu uznanych psychiatrów i kryminologów. Ta krótka historia, którą tutaj opisałem nie oddaje, ani trochę tego kim Iceman był - po więcej zapraszam do doskonałej książki, pt. "Iceman", na której podstawie został również w 2012 roku nakręcony film, oraz przede wszystkim na początek - do obejrzenia obu wywiadów z Kuklinskim, jakie zamieszczam poniżej.
Emocje gwarantowane, ale uwaga - to bardzo mocne materiały.
Poniżej dwa wywiady, na koniec film "Iceman".
Wszystkie materiały są po polsku.

Oba wywiady to naprawdę niesamowita i fascynująca, a zarazem przerażająca podróż po umyśle jednego z największych psychopatów w historii, prawdziwego diabła w ludzkiej skórze.




Wywiad #1 - Wyznania mordercy - Richard Kuklinski


Wywiad #2 - Richard Kuklinski - Iceman Tapes (5 części, playlista)


BONUS - A na koniec w całości film "Iceman" z 2012 roku, po polsku z lektorem:


Artykuł został opublikowany również na portalu Sadistic: http://www.sadistic.pl/richard-kuklinski-iceman-vt297693.htm

3 komentarze:

  1. Zbiezność nazwiska i mienia z sp. płk Ryszardem Kuklińskim przypadkowa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Parę lat temu z przyjemnością zagłębiłam się w tę historię. Fascynująca! Artykuł też ciekawy, tylko masa niepotrzebnych powtórzeń.

    OdpowiedzUsuń