Schwarzenegger/Farrell |
Link do filmu na końcu posta. Oryginalna płyta DVD z "Total Recall" z 1990r. stoi sobie grzecznie na mojej półce w zaszczytnym miejscu, obok innych klasyków, takich jak "Alien", czy "Terminator", więc dla mnie jest to film kultowy. W tym roku powstał jego remake i o tym chciałem krótko napisać.
Długo wzbraniałem się przed tym filmem. Myślałem sobie, że to się nie może udać, że przecież nie można przebić klasyka, czyli oryginału Paula Verhoevena. Poza tym, "Total Recall" bez Schwarzeneggera? Nie. To napewno nie może się udać. I niestety - niedawno przemogłem się i w końcu obejrzałem sobie tą nową "Pamięć Absolutną"...niestety...gdyż...żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej :) Wszystkie moje obawy odnośnie przebijania oryginału zostały zmiażdżone i wdeptane w ziemię podczas seansu z tym filmem. Tak, tak. Nowa "Pamięć Absolutna" to takie malutkie kinowe arcydzieło, tym cenniejsze - iż nikt, włącznie ze mną w ten film nie wierzył i praktycznie każdy, kto wcześniej oglądał oryginał z 1990 roku miał takie same obawy przed obejrzeniem nowej wersji. A mimo to, powstał film, który poniekąd jest wręcz genialny. Film, który ogląda się z zapartym tchem i z niebywałą wręcz euforią. Film, o którym śmiało mogę powiedzieć, że jest jednym z najlepszych obrazów, jakie w ostatnich latach dane mi było zobaczyć.
Cyberpunkowy klimat |
Fabuła jest lekko zmieniona, tym razem nie ma ona nic wspólnego z Marsem, tak jak to było w oryginale. W nowej wersji cała akcja dzieje się tutaj, na Ziemi. W skrócie - nasza planeta w tym filmie jest dość mocno skażona chemicznie po jakiejś wielkiej wojnie i brakuje na niej miejsc, które nadają się do zamieszkania. Stąd też ludzie walczą o każdy kawałek ziemi. I tak jak w obecnym świecie, filmowa Ziemia również jest podzielona na biednych i bogatych. Istnieją jedynie dwa zamieszkalne miejsca - jedno urządzone "na bogato", a drugie to praktycznie slumsy. Oba te skupiska ludzi dzieli dość duża odległość, gdyż są położone po przeciwnych stronach kuli ziemskiej. Brzmi głupio? Wcale tak nie jest. Taka wizja świata w filmie broni się rękami i nogami i jest przedstawiona w naprawdę zaskakująco logiczny sposób, co w filmach "made in Hollywood" naprawdę rzadko się zdarza. Tutaj się zdarzyło. Świat pokazany w filmie jest spójny, logiczny i przedstawiony wręcz po mistrzowsku. Co również ciekawe, z tego świata aż bije cyberpunkowym klimatem, jakby wyjętym prosto z opowiadań P.K. Dicka. Film zresztą jest oparty na jednym z jego opowiadań, tj. "Przypomnimy to panu hurtowo". Klimat w tym filmie więc jest i aż wylewa się z ekranu.
Cyberpunkowe slumsy |
Co ciekawe, nie odczuwa się tutaj wrażenia, że reżyser traktuje widza jak idiotę, co jest w obecnie kręconych filmach dość powszechne. Tutaj nie ma łopatologicznych wytłumaczeń wyjaśniających co i jak, dlaczego tak, a nie inaczej i dlaczego to, czy tamto działa w taki sposób. Tutaj tego nie ma, to wszystko jest jednak tak zgrabnie poprowadzone, że widz sam się tego domyśli i ułoży sobie tą wizję świata w całość. Uwielbiam taką formę przedstawiania świata, wizję, w której odczuwa się szacunek dla widza. W nowej "Pamięci Absolutnej" udało się to reżyserowi i scenarzystom po prostu perfekcyjnie. Co najważniejsze - ten świat nie jest sztuczny, jest żywy i to życie naprawdę jest czuć na ekranie. Smaczków, które wyłapuje się oglądając ten świat jest cała masa i wszystkie one układają się w niezwykle logiczną całość. Mało który film to potrafi.
Rozwód? |
Filmowy świat filmowym światem, ale czymże byłby on bez postaci się po nim poruszających. I tutaj znowu należą się kolejne wielkie brawa dla twórców, gdyż obsadę filmu dobrano idealnie. Pamiętam, że gdy czytałem pierwsze zapowiedzi tego filmu, kilka lat temu, to autentycznie śmiałem się z pomysłu obsadzenia Farrella w głównej roli. Zastanawiałem się - jak niby normalnej budowy Farrell ma zastapić wielkiego jak moja szafa na ubrania, 120-kilogramowego Schwarzeneggera. I mimo, iż uwielbiam Colina i uważam go za jednego z lepsiejszych aktorów na tej planecie, to jednak w roli Quaida/Hausera nie byłem go sobie w stanie wyobrazić. A jednak, udało się. Postać zagrana przez Farrella jest po prostu inna, jest nawet lepsza niż ta sama postać zagrana przez Arnolda. Farrell to przede wszystkim świetny aktor, a nie kulturysta, który przypadkiem został aktorem, więc tutaj nie ma miejsca na "grę mięśniami". Tu jest jedynie miejsce na pokazanie swoich aktorskich talentów. I pokazał. Stworzył postać z krwi i kości, postać sympatyczną i z własnym charakterem. Stworzył postać, którą się lubi od samego początku i której się kibicuje. Wielkie brawa dla Colina.
Kate Beckinsale |
Oddzielny akapit należy się również dwóm głównym rolom kobiecym. W oryginale z 1990 roku w postać "żony" Quaida wcieliła się Sharon Stone, która zagrała tam nawet dobrze, choć moim zdaniem jest bardziej ładna, niż aktorsko utalentowana. W nowej wersji natomiast postać Lori zagrała Kate Beckinsale. I tutaj bardzo ciekawa rzecz, gdyż dopiero z napisów końcowych dowiedziałem się, że to była Kate Beckinsale, wcześniej jedynie się domyślałem widząc podobieństwo. Była po prostu tak odmieniona i zagrała tak dobrze, że nie poznałem, iż to może być ta sama kiepska aktoreczka, która grywa w przepompowanych, głupich hollywódzkich szajsach. Tutaj zagrała mistrzowsko i wielkie brawa dla niej. Pokazała pazury i charakter. Jej postać jest po prostu kobieca, prawdziwa. Nie ma tej sztuczności, którą miała Stone w oryginale. Po tym filmie zmieniłem krytyczne nastawienie do Beckinsale, a to już coś.
Jessica Biel |
Generalnie prawie wszyscy aktorzy spisali się wyśmienicie, nawet ci drugoplanowi. Na uwagę zasługuje szczególnie (dość krótka niestety) rola nieśmiertelnego Billa Nighty'ego, którego odpowiedż na pytanie Farrella wciąż siedzi mi głowie, a to rzadko się u mnie zdarza, żebym pamiętał jakieś mądre sentencje z filmów. Tutaj Nighty'emu się udało. Kto oglądał film, ten wie o czym piszę.
Ja, to nie ja |
O efektach pisać nie będę, bo to klasa sama w sobie, po prostu najwyższy poziom. Grafikom należą się kolejne brawa i to wcale nie za jakość, ale za stworzenie dzięki swojej pracy tego całego klimatu, jakim dosłownie ocieka cały ten film. Co ciekawe, również świetnie udało im się rozdzielić "oba światy" - ten bogaty, od tego biednego. Trzeba to zresztą zobaczyć na własne oczy, bo słowami to trudno opisać.
Jeśli ktoś zna na pamięć oryginał Verhoevena to wyłapie też w nowej części wiele smaczków i nawiązań do tamtego filmu. Czasami są to bardzo humorystyczne nawiązania, czasami zaskakujące, ale wszystkie one cieszą i bawią oraz są takim swoistym "puszczaniem oka" do widza. Świetna sprawa. Nie będę o tym pisał, gdyż jeśli ktoś nie oglądał filmu, to mógłbym popsuć mu zabawę. Napiszę tylko tyle, że tak samo jak w oryginale, jest scena z "3 cyckami", scena z obrywaniem kończyn przez windę, a także scena ze skanerem ciała, bardzo zaskakująca :) Rewelacyjnie to jest zmieniony oryginał, niby to samo, ale w inny sposób, coś wspaniałego.
Długo mógłbym pisać o tym filmie, bo naprawdę mnie urzekł. Nie spodziewałem się tak dobrego kawałka kina, a jak widać bardzo miło się zaskoczyłem. Fajnie jest się tak "miło rozczarowywać". Oby więcej takich sytuacji. Czego sobie i wszystkim, którzy to czytają - życzę. I jeszcze jedno - jeśli inne "nowe wersje starych filmów" będą tworzone w taki sposób jak nowa "Pamięć Absolutna", czy nowy "Dredd", to chyba naprawdę z powrotem odzyskam wiarę w "hollywódzkie" kino.
Total Recall (2012)
oryginał Paula Verhoevena z 1990r:
Total Recall (1990)
P.S. Cały film do obejrzenia online w dobrej jakości (DVDRIP), z dobrym transferem, bez limitu czasowego, z PL lektorem, jest poniżej: http://www.putlocker.com/file/71D1CBE0943B8613
No, no... Przyznaję Ci racje... Ja też długo się zbierałam do obejrzenia tego filmu.Zrobiłam nawet jedno podejście, na którym obejrzalm film do momentu złapania głownego bohatera przez gigantyczne światełka choinkowe. wyłączyła gdyż pomyslałam ze cały film taki będzie. Po jakimś czasie wrociłam do oglądania. Tym razem obejrzałam cały. Wizja transportu ludzi przez jądro Ziemi bardzo mi się podobała, podobnie jak telefon zainstalowany w ręce ( szkoda jednak, że nie było czujnika w nosie ;)). Ogólnie polecam! - Iwona
OdpowiedzUsuńKurcze Iwona....ja za pierwszym razem wyłączyłem dokładnie w tym samym momencie na samym początku :) Autentycznie.
UsuńWięc nasza telepatia ewoluowała:) - Iwona
OdpowiedzUsuńgolden goose slide
OdpowiedzUsuńgolden goose
yeezys
hermes birkin bag
nike air force 1 low
adidas yeezy
golden goose sneakers
golden goose superstar
yeezy 500
supreme shirt
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń