poniedziałek, 15 października 2012

Kto był najlepszym Batmanem

Aktualizacja: 15 października 2012, 17:15

Kto był najlepszym Batmanem? Artykuł krótki, zapewne dziwny, ale myslałem już dawno temu, żeby coś takiego napisać. Jak wiemy, w tą postać wcielało się dużo aktorów, czasem znanych, czasem nie. Każdy z nich zagrał postać Batmana na swój sposób. Poniżej przedstawię więc ranking, co ja myślę o tych wszystkich ekranizacjach. Zaczynam od najgorszego, mój faworyt znajdzie się na samym końcu, na dole.


(po kliknięciu na plakat filmu, otworzy się trailer w nowym oknie)

4. George Clooney
To jakieś totalne nieporozumienie. Clooney jako Batman? Absolutnie nie. Pomijąjąc już sam film (Batman & Robin), który jest chyba jakąś bajką dla dzieci, to sama postać Batmana zagrana przez George'a jest chyba jakąś parodią. Poza tym nawet sam kostium Batmana w tym filmie już daje do myślenia. Sutki na pancerzu...Bez komentarza... George Clooney w żaden sposób nie pasuje do roli Batmana, to nie jest i nigdy nie był film dla niego. Choć aktor z niego nawet nie najgorszy i lubię go, to tutaj po prostu jedynie się ośmieszył. Może gdyby ten film był inny, gdyby nie była to taka porażka i śmiech na sali, to może spojrzał bym na jego rolę mniej krytycznie. Niestety ten film to coś o czym wolałbym zapomnieć, bo żałuję, że w ogóle to obejrzałem. Praktycznie jedyną wartą uwagi roli w tym filmie, to rola Schwarzeneggera, ale to chyba tylko dlatego, że Arnolda uwielbiam i jestem w stanie mu wybaczyć zagranie w nawet tak debilnym filmie. Zniszczono ten film, zrobiono z niego coś na co brakuje słów. Gdybym miał robić ranking najgorszych filmów na świecie, to na pewno Batman&Robin zajął by jedną z czołowych pozycji. Szkoda, że zmarnowano taką fajną licencję. Dzięki Bogu, że istnieje ktoś taki jak Christopher Nolan, który potrafił po latach przywrócić postaci Batmana honor. Nie mam wielkiego żalu do Georga, w sumie to się nawet mu nie dziwię, no bo jak można grać na poważnie w absolutnie niepoważnym filmie. Zresztą on sam powidział kiedyś w wywiadzie, gdy tylko skończył mu się kontrakt z wytwórnią, że wolałby wymazać ten film ze swojego dorobku. Jedyne dobre sceny w filmie w wykonaniu Clooneya: hmm... brak :)


3. Val Kilmer
O ile Clooney stworzył parodię samego siebie, o tyle Kilmer jeszcze w miarę na poważnie starał się jakoś postać Batmana poprowadzić. Gdyby nie debilny scenariusz i fatalna postać Jima Carrey'a to może by mu się udało, bo nawet jako tako pasował do roli Bruce'a i nawet kilka fajnych momentów zagrał. Niestety, film  porażka. Batman Forever to coś, co nigdy nie powinno było powstać. Joel Schumacher powinien za ten film zawisnąć i to na głownej ulicy Hollywood, tak żeby inni wiedzieli, że za takie rzeczy grozi najgorsze. Szkoda mi Kilmera, bo jest świetnym aktorem, choć bardzo niedocenianym. Co gorsze, moim zdaniem nadawał się on do tej roli i widać było, że chce coś z tego wyciągnąć. No tyle tylko, że tak jak w przypadku Clooneya - nie można zagrać poważnie w idiotycznej produkcji. Choćbyś się starał to i tak jesteś już na starcie skazany na porażkę. Szkoda, szkoda, bo kilka fajnych scen w filmie miał. KIlmer to specyficzny aktor, oryginalny, ma swój styl. Pokazywał to w wielu doskonałych rolach, m.in. w "The Doors", czy "The Heat". Tutaj niestety z winy reżysera nie zatrybiło. Kilmer ponadto w "Batman Forever" starał się lekko naśladować Keatona, dało się to odczuć podczas oglądania filmu. Podobna gestykulacja, podobne rozkojarzenie. Niestety (albo na szczęście) mistrza Keatona pobić nie pobije nikt. Mimo iż chciał naśladować Keatona to też dodał jednak dużo od siebie, kilka takich specyficznych aktorskich gestów było typowo "kilmerowskich". Jedyne dobre sceny w filmie w wykonaniu Kilmera: rozbicie helikoptera i bezcenna mina, wizyta w fabryce, scena gdy rozmawia z Kidman i wpadnięcie przez dach do dyskoteki.



2. Christian Bale
Szczerze mówiąc, nie wierzyłem, że Bale da radę zagrać postać Batmana. Nie wierzyłem dopóki nie zobaczyłem pierwszego filmu, czyli "Batman Begins". Bale spisał się nad wyraz dobrze. Stworzył całkowicie inną kreację, niż poprzednik (poniżej), zupełnie inną. Batman Bale'a to jakby zupełnie inna postać, bardzo realna, bardzo ludzka. Nolan postawił na realizm i to mu się naprawdę udało. Wszystkie 3 części trzymają poziom. No i głos Batmana tutaj jest nie do pobicia. Co mi się bardzo podoba w postaci Bale'a to to, że absolutnie nie próbował naśladować Keatonowskiego Batmana. Stworzył swój własny styl, który w przypadku filmów Nolana pasował do tej postaci w 100%. Zresztą Batman Keatona wogóle nie miałby racji bytu w trylogii Nolana, gdyż po prostu by tutaj nie pasował. To całkowicie inne filmy, stawiające za zupełnie inne aspekty, na inny klimat, na inny świat. Batman Keatona w świecie Nolana wyglądałby po prostu jak pajac z innego świata, byłby z zupełnie innej epoki, nie pasowałby ani trochę do wizji wykreowanej przez Nolana. Ale działa to również w drugą stronę - również postać Bale'a nie odnalazłaby się w Gotham stworzonym przez Tima Burtona. Postać zagrana przez Bale'a ogromnie mi się podobała, to była postać z krwi i kości, normalny człowiek, z którym każðy mógłby się utorzsamić. Co ciekawsze, tak naprawdę najlepsze sceny w trylogii Nolana nie dotyczyły wcale Batmana, lecz samej postaci Bruce'a Wayne i jego psychiki. Czarny kostium u Nolana był jedynie dodatkiem do przedstawienia postaci Bruce'a. Nolan odważnie zaryzykował i ryzyko się opłaciło. Postać stworzona przez Bale'a była na tyle realna i ludzka, że na zakończeniu ostatniej części trylogii zatkało mnie, naprawdę mnie zatkało. Jako ciekawostka, nie wiem czy ktoś o tym wie, ale Bale roli Batmana o mało nie przypłacił życiem, gdyż do roli w Batman Begins musiał trochę przytyć, co niestety zbiegło się trochę ze zdjęciami do "Mechanika", do którego kilka miesięcy wcześniej musiał schudnąć kilkadziesiąt kilo. Z tego co czytałem, to naprawdę był cud, że jego organizm wytrzymał to wszystko.



  And the Oscar goes to:


1. Michael Keaton
To jest jak dla mnie jedyny, prawdziwy Batman. Nikt nie przebije Keatona. Facet urodził się do tej roli. W połączeniu z groteskowym klimatem jaki stworzył Tim Burton stworzył mieszankę wybuchową. Nie ma, nie było i nie będzie żadnego innego aktora, który pobiłby Keatona w tej roli. Zagrał niesamowicie obie role - zarówno Bruce'a Wayne jak i Batmana. Jego Batman był zwariowany, ześwirowany, z rozdwojoną osobowością...Keaton zagrał to po mistrzowsku. Co ciekawe, aktor ten jak do tej pory grywał jedynie role komediowe, bo "z zawodu" jest komikiem. Batman to była jego pierwsza "poważna" rola.  Myślę, że poprzednie doświadczenia aktorskie właśnie wyszły mu tutaj na plus, bo Keaton był w tym filmie jednocześnie poważny, a zarazem biło od niego szaleństwo - mieszanka wybuchowa, która w całym tym koktajlu wymyślonym przez Burtona wybuchła ze zdwojoną siłą. Niesamowicie zagrana postać Wayna i to genialne rozdwojenie osobowości, które Keaton zagrał po mistrzowsku już w pierwszych minutach filmu: "Kim Basinger: - Który to Bruce Wayne?", "Michael Keaton: - Nie jestem pewien...". Mistrzostwo świata. Od strony psychologicznej zagrał tą postać po prostu idealnie. Podobnie w scenie, gdy przy Basinger chciał "wyjść" z pokoju nie tym przejściem co trzeba, albo gdy ludzie Jokera strzelali na ulicy i nawet nie zauważył, gdy oberwał kulką w marynarkę, bo zamyślony myślał, że chyba właśnie jest Batmanem, a nie Brucem. Genialne, absolutnie genialne. Również w "Powrocie Batmana" zagrał po mistrzowsku chyba wszystkie sceny. I ten diaboliczny uśmieszek na twarzy, gdy był w masce. Keaton doskonale zagrał wszystkie te emocje i rozterki, które szargały postacią Wayne'a/Batmana. Połączył obie osobowości i stworzył kreację, która jak dla mnie jest popisem prawdziwego geniuszu i aktorskiego kunsztu. Keaton nie zagrał Batmana. Keaton BYŁ Batmanem.





3 komentarze:

  1. Jak Ty pięknie piszesz "Keaton nie zagrał Batmana. Keaton był Batmanem" . Przecież ja nic więcej nie mogę napisać, nawet nie smiem... Mogę się tylko przyczepić, o skąpość tekstu odnośnie Jokera ... :) "Paula"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Specjalnie dla Ciebie na dniach powstanie artykuł odnośnie Jokera :)

      Usuń
  2. Jestem po seansie pierwszych czterech części, zaczynając od świata Burtona, na bajeczce o dziwnej batgrupie kończąc. Nie zgadzam się z tym, że Keaton pasuje do roli superbohatera. Dla mnie jest zbyt chudy, niepozorny, wręcz mizerny. I ma taką miękką, dobrą twarz. Kolejny aktor, Kilmer, był trochę lepszy, bo postawniejszy. Clooney... kurczę... on ma oczy szczeniaka, to nie Batman. Przede mną jeszcze trzy nowe części, więc zobaczymy, jak odbiorę Bale'a. Ach, i jeszcze ważna rzecz: nie czytałam komiksów ani nigdy specjalnie za Batmanem nie przepadałam, więc już podchodząc do filmów byłam lekko zniechęcona, że muszę poświęcić tyle godzin :P

    OdpowiedzUsuń